Zadawaliśmy już to pytanie, a jeśli nie, to teraz je zadajemy: “Wiemy, że pies jest naszym najlepszym przyjacielem. Czy my jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi psów?”. Potrzeby naszych czworonogów nie zawsze są w pełni zrozumiałe. Nie zawsze są rozumiane w ogóle. Począwszy od braku zrozumienia, jak pies postrzega świat, po brak zrozumienia, jak powinniśmy być postrzegani przez psa.

Dzisiaj nie będzie o matach węchowych, więc zajmiemy się tym, jak psy powinny nas widzieć i, wbrew pozorom, nie chodzi o ubiór.

Zdarza się nam słyszeć od właścicieli psów, że ich pupil jest niszczycielem, przy którym żadna zabawka nie przetrwa dziesięciu sekund. Jest powód, dlaczego jedyną wytrzymałą zabawką dla psa staje się metalowa kulka z łożyska albo kamień i zazwyczaj chodzi o frustrację. Psy z dużymi potrzebami energetycznymi wymagają sporej uwagi i nawet jeśli będziemy trzymać ich energię na wodzy, usadzimy psa ładnie, na miejscu, by grzecznie czekał, aż znajdziemy na niego czas, to będzie spokojny tylko zewnętrznie. Wtedy, w momencie, kiedy dostanie zabawkę (a nawet matę węchową), faktycznie mogą z niej zostać strzępki po trzech sekundach. Uwolnienie energii z takiego (często dużego) zwierzaka, jest jak wybuch bomby i każdy właściciel się z tym spotkał. Innym powodem jest błędne podejście do zabawy i zabawek samych w sobie. Często bowiem jest tak, iż rzuci się pupilowi jakiś gadżet i tak z nim zostawia. Nie masz czasu na psa? Kup sobie langustę, węża, pająka, lub – względnie – kota, jeśli ma być puchaty i czworonożny. Prawda o zabawie z psem jest bowiem taka, że to nie zabawka ma być dla niego atrakcyjna. Te kolory, frędzle, kształty są dla nas. Pies będzie się bawił wspomnianym kamieniem i kawałkiem starego badyla – jemu to wszystko jedno. Cała filozofia to BYĆ ATRAKCYJNYM DLA PUPILA Z ZABAWKĄ W RĘKU. Oczywiście dobrze jest, kiedy jesteśmy atrakcyjni również bez – to oczywiste, chociaż warto ograniczyć tę fascynację, by pies np. nie próbował wskakiwać nam na kolana podczas przesiadywania w toalecie.

Jak tego dokonać? Uczyć. Zarówno siebie, jak i zwierzaka. Siebie głównie, że pies będzie nas kochał i poważał nie tylko, kiedy będziemy mu przynosić jedzenie i utrzymywać dyscyplinę, ale również, jeśli będziemy wykazywać żywe zainteresowanie nim. Psu czasami wystarczy, że jego właściciel stoi w polu i rzuca mu patyki, bo to już jest wykazanie zainteresowania, zaangażowania i poświęcenia. Czasami wystarczy – one też się nudzą.

Uczenie psa z kolei polega na nauczeniu go, że jest czas na zabawę i czas żeby być spokojnym i wyciszyć się nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. To wymaga zmęczenia zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Właściciele psów szkolonych dobrze wiedzą o czym mowa. Widzą, jaka jest różnica przed wyjściem na szkolenie i nawet długo po powrocie. Dlatego uczymy, że wyciągnięta na widoku zabawka jest tą chwilą, kiedy można poszaleć, ale uczymy też (co jest trudniejsze), że zabawa z nami – przy pomocy zabawki – jest ciekawsza, niż zajęcie się nią ot – tak, po prostu. Możemy wtedy wyznaczyć granice zaangażowania i trzymać na wodzy eksplozję energii, zamieniając ją w łagodny strumień, którym całe wewnętrzne napięcie w końcu opuści naszego czworonoga. To, te granice, sprawią, że – co byśmy psu nie rzucili czy dali – nie pójdzie w kawałki w kilka chwil i będziemy mogli cieszyć się bezpiecznym sprzętem do zabawy przez długi, długi czas.

Ps. Do nauki, jak bawić się z psem, polecamy podstawowe szkolenia z posłuszeństwa oraz szkolenia na psa towarzyszącego.